Spread to pojęcie, które od paru ładnych lat okryte zostało złą sławą. Słowo to stało się dość powszechnie znane za sprawą tzw. kredytów frankowych; kojarzy się z czymś negatywnym, nieuczciwym mechanizmem, stosowanym przez banki hipoteczne – niekorzystnym dla konsumentów. Konotacja ta jest zasadniczo słuszna.
Zdjęcie pochodzi z freepik.com
Spread w języku angielskim oznacza ogólnie rozpiętość – dysproporcję między dwoma wartościami. Odnosi się go do rozmaitych instrumentów finansowych. W kontekście kredytów frankowych, spread stanowi różnicę między oficjalnym kursem waluty, a kursem przyjętym przez bank. Różnicę, na której bank zarabia. I właśnie te zarobek, który stanowił ukrytą marżę kredytodawcy spowodował problemy banków hipotecznych.
Wyjaśnijmy to na przykładzie. Oficjalne notowanie sprzedaży franka szwajcarskiego (w CHF) w dniu X wynosił 4,00 zł. Bank Y na ten dzień ustalił w ramach swojej działalności kurs na poziomie 4,05 zł. Samo to ustalenie jest jeszcze w pełni legalne. Służy np. do zbycia waluty, a zainteresowany tym klient, dokładnie wie, ile zapłaci za franki. Nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy zastosujemy taki spread do umowy kredytowej, w której przewidziano, że konsument będzie spłacał raty w oparciu o notowanie CHF ustalone przez sam bank. Klient zawierając umowę, nigdy nie będzie wiedział, jak dokładnie będzie przeliczana obca waluta. Poziom ten każdorazowo ustali bank. Innymi słowy uczyni to samodzielnie i narzuci kredytobiorcom. Kurs ten powinien być zbliżony do stanu liczonego przez NBP. Zarazem też kurs ten okazywał się wyższy od oficjalnego. To co wydaje się nieistotnym przelicznikiem, stało się konkretnym zarobkiem banku-przedsiębiorcy, co właśnie nie jest dopuszczalne. Jak uregulowano w art. 3853 p. 8 k.c.: W razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności uzależniają spełnienie świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta konsumenta. Tak właśnie brzmi jednak z klasycznych klauzul abuzywych, a postanowienia umów banków hipotecznych, zawierające odniesienia do tworzonych przez te banki tabel z kursami walut stoją w sprzeczności z ochroną praw konsumentów i podlegają usunięciu z kontraktu z kredytobiorcą będącym konsumentem. Wskutek zaś tego usunięcia dochodzi do tak daleko idącej luki w umowie kredytu, że prowadzi do uznania jej za nieważną.
Warto wyjaśnić, nie ma znaczenia, czy banki hipoteczne ustalały własne kursy walut z pokrzywdzeniem kredytobiorców, czy nie. Istotnym jest już choćby istnienie takiego ryzyka z treści kwestionowanego postanowienia. W praktyce jednak banki bardzo dużo zarobiły na spreadach. Różnica kilku groszy wydaje się błaha, a jednak nią nie jest, w szczególności biorąc pod uwagę kilkadziesiąt lat trwania umowy frankowej. Po kilkunastu latach spłacania kredytu, okazuje się, że łącznie w tym czasie konsument wpłacił do banku kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej, aniżeli by to było, gdyby płacił według oficjalnego notowania waluty.
Wydaje się, że bankowcy mieli pełną świadomość ukrytego zysku, jaki niosą ze sobą kredyty frankowe. Popularność tego rodzaju kredytów nie była przypadkowa. Doradcy kredytowi na potęgę wciskali je potrzebującym pieniędzy na nieruchomość. Placówki bankowe miały narzucone limity, by właśnie do tych kredytów przekonywać konsumentów. Zresztą nie było to skomplikowane, skoro przyjęta polityka zdolności kredytowej także faworyzowała te kredyty. Problemem bankowców okazał się jednak brak znajomości prawa konsumenckiego, a być może jego zlekceważenie, w tym w szczególności z uwagi na nieprzejednany stosunek TSUE do wszelkiej maści przedsiębiorców. W Polsce bowiem wielu jeszcze traktowało banki w sposób uprzywilejowany, co dało się odczuć również przez kilka lat kształtowania się polskiego orzecznictwa w sprawach frankowych, które było przecież nader niejednolite. To się zmieniło i stąd uzyskanie nieważności umowy frankowej jest dziś tak łatwe.
Autor: |
Damian Nowicki
Adwokat
Email: biznesprawnik@turcza.com.pl
Adwokat o wieloletnim doświadczeniu procesowym i lider działu procesowo-windykacyjnego w kancelarii. Zajmuje się również bieżącą obsługą prawną podmiotów gospodarczych. Założyciel popularnego bloga prawokierowcy.pl